niedziela, 12 stycznia 2014

Rozdział 6.

*Keyla*

   Zamknęłam za sobą drzwi, i spojrzałam na chłopaków. Jacob stał zamyślony przy furtce. Nate siedział na krawężniku i rzucał kamieniami przed siebie. Na ramieniu miał plecak - widocznie był w domu.
- Nate? Co twoi rodzice na to że odchodzisz? - zapytałam cicho. Moja matka się tego spodziewała i miała z tym związek. Nie mam pojęcia co mogą powiedzieć jego rodzice po usłyszeniu takiej opowieści.
- Nie uwierzysz - podniósł głowę i spojrzał na mnie - Matka po zobaczeniu znaku i usłyszeniu mojej wersji wydarzeń zaczęła płakać, i powiedziała że i tak kiedyś bym się dowiedział. Ojciec nic się nie odezwał, tylko patrzył. Oznajmiłem im że odchodzę, a oni to zaakceptowali. Nie mogę w to uwierzyć... nawet nie walczyli. Twoja matka przynajmniej się martwiła o ciebie.. 
- Nate - podeszłam do niego i przytuliłam go, kiedy głos mu się załamał - byli w szoku. Ludzie robią różne rzeczy kiedy są wystraszeni.
- To wyglądało jakby im na mnie nie zależało!
- Wiesz, że to nie prawda...
- Och przestańcie bawić się w telenowele i chodźmy już. - przerwał nam Jake. Otworzył furtkę i wyszedł na ulicę. Już miałam mu coś odpowiedzieć, ale Nate zaczął się podnosić. Złapał mnie za rękę i powiedział:
- Ma rację. Musimy iść.
   Pokiwałam głową i razem podążyliśmy za Nocnym Łowcą. Ten, gdy zauważył że do niego dołączyliśmy, ruszył przed siebie. Zrównałam się z nim krokiem.
- Więc jak się dostaniemy do tego twojego Świata? - zapytałam. Spojrzał na mnie przelotnie i westchnął.
- Przejdziemy przez portal.
- Portal?
- Tak portal. - przewrócił oczami - W każdym mieście znajduje się taki punkt. Jest on najbardziej zbliżony do drugiego świata, i dlatego umożliwia zmianę światów.
- Och. - powiedziałam - No to gdzie jest ten portal?
- Z tego co wiem, najbliższy znajduje się w parku miejskim.
   W parku? Popatrzyłam na niego z szeroko otwartymi oczami. Bardzo często tam bywałam, ale jakoś nigdy nie zauważyłam niczego niezwykłego. Przeciwnie, chodziłam tam bo było to bardzo spokojne miejsce. Mogłam się tam wyciszyć, poczytać książkę albo pomyśleć. Często siadałam tam razem z Nate'm i gadaliśmy na różne tematy. Dlatego to miejsce wydało mi się ostatnim w którym mógłby się znajdować jakiś magiczny portal.
   Dojście tam zajęło nam dziesięć minut. Sam park nie wyróżniał się niczym niezwykłym. W lecie było tu bardzo zielono - nie sadzono żadnych kwiatów, jedynie drzewa oraz krzewy. Miał kształt prostokąta. W samym środku znajdowała się fontanna, do której prowadziły cztery drogi. Na końcu każdej znajdowało się wejście do parku, ozdobione bramą z napisem "PARK MIEJSKI". 
   Teraz gdy panowała zima i wszędzie zalegał śnieg, alejki wyglądały bajecznie. Było tu ciszej niż zwykle, czemu nie mogłam się dziwić. Gdy było zimno każdy wolał siedzieć w ciepłym domu, niż wybierać się na spacer. 
   Doszliśmy do fontanny. Była nieczynna, ale to nie przeszkadzało Jake'owi. Gestem nakazał nam cofnąć się, a sam wyjął z kieszeni inny kamień. W przeciwieństwie do poprzedniego, ten był nieskazitelnie biały i okrągły, wielkości jajka. Jacob uklęknął przy murku fontanny, i przejechał palcem po wgłębieniu w nim, które jak z zaskoczeniem zauważyłam idealnie pasowało do kształtu kamienia. Nigdy nie zwracałam uwagi na tą dziurę. Uważałam ją za jakieś zdobienie, a tu proszę! Jake włożył do niej kamień, który po chwili zaczął się świecić. Jacob cofnął się, i stanął obok mnie i Nate'a. Nabrałam gwałtownie powietrza.
   Od wgłębienia z kamieniem po całej fontannie zaczęły rozchodzić się niebieskie strumienie światła. Oplatały ją, aż z szarego koloru zmieniła się w kobaltową ozdobę. Pięterka fontanny zaczęły się składać, aż utworzyły płaski okrąg otoczony niebieskim murkiem. Wcześniej nie było tam wody, ale teraz wypełniała ją jakaś ciecz w kolorze czarnym. Widok był oszałamiający.
- Wow. - wykrztusiłam. Nate nic nie powiedział tylko patrzył się głupawo przed siebie. Mrugnął kilka razy i wziął kilka głębokich wdechów. 
- Okej - powiedział po chwili - teraz to na pewno ci wierzę.   
   Spojrzałam na Jacoba, i wychwyciłam jego rozbawione spojrzenie. No tak, dla niego to normalka, a nasze zdziwienie musi wydawać się strasznie zabawne.
- No dobra, to idziemy. - zarządził Nocny Łowca, po czym chwycił mnie i Nate za ręce i wskoczył do portalu, ciągnąc nas za sobą.

***

   Nie lubiłam rollercoastera, ale to było o wiele gorsze. Zamknęłam oczy, bo bałam się tego co mogę zobaczyć w portalu. Kręciło mi się w głowie, czułam też mdłości. Moje ciało wirowało w nicości i miałam wrażenie że z łatwością bym odleciała, gdyby nie stalowy uścisk Jake'a na mojej ręce. W tej chwili wydawało mi się to jedynym stałym elementem w moim życiu.
   Nie mam pojęcia ile to trwało, ale w pewnym momencie poczułam że się wynurzam. Dosłownie. Otworzyłam oczy, i dotarło do mnie że stoję w identycznej sadzawce co w parku. Z tym niebieskim murkiem i czarną cieczą, w której byłam zanurzona po kolana, nadal napawała mnie niepokojem. 
   Spojrzałam w bok. Jake wychodził z portalu, a Nate gapił się przed siebie. Zaintrygowana tym co go tak zaciekawiło wyszłam z "fontanny" i spojrzałam w to samo miejsce. O mój Boże.
   Miejsce z portalem, w którym teraz staliśmy, znajdowało się na kilkumetrowym podwyższeniu. Doskonale widziałam stąd góry na horyzoncie, piękne bujne lasy z ogromnymi drzewami i budynki wioski w której wylądowaliśmy. Chociaż "wioska" to nie jest dobre określenie. Fakt, domki były zbudowane z drewna, ale było ich tak dużo, że byłam pewna że ta miejscowość jest wielkości Nowego Jorku. Nie było tu żadnych ulic, samochodów ani nic podobnego. Wszystko wydawało się naturalne. Portal, jak się zorientowałam, był na końcu czegoś, co mogłam nazwać główną ulicą. Wzdłuż niej stały domy, a naprzeciwko wyrastał ogromny budynek przypominający zamek.  
   I może to nie byłoby aż tak szokujące, gdybym nie zwróciła uwagi na tłum osób stojących pod nami. Setki różnych stworów, wyrwanych z książek i baśni. Z fascynacją patrzyłam na małe istotki ze skrzydełkami lub mieczami, tych którzy wyglądali względnie normalnie, aż po inne postacie których nie widziałam dokładnie. To wszystko było tak nierealne, że gdyby nie Nate który złapał mnie za rękę i trzymał, to zapewne zemdlałabym na miejscu.
   Jake poprowadził nas drogą na dół. Zeszliśmy z podestu, i znaleźliśmy się wśród tłumu. Gdy zauważyłam, że wszyscy patrzą na mnie, poczułam rumieniec na mojej twarzy. No brawo Keyla!
   Nagle zapanowało jakieś zamieszanie. Mieszkańcy Świata Nocy rozstępowali się, przepuszczając jakąś grupę istot. Po jakimś czasie dotarli oni do nas. Każdy był inny - jak stwierdziłam z innego gatunku. Było ich dziesięcioro, pięć kobiet i pięciu mężczyzn. Wszyscy ubrani w czarne togi. Patrzyli na nas z zainteresowaniem. 
   Jeden z nich wystąpił z szeregu. Wciągnęłam ze świstem powietrze, gdy zauważyłam skrzydła wyrastające z jego pleców. Uśmiechnął się i powiedział:
- Witajcie w domu.

~~~
Heloł! Mamy nowy rozdział :D
Bohaterowie nareszcie są w Świecie Nocy. I nareszcie zacznie się coś dziać ^^
Następny rozdział postaram się dodać przed 19. Dlaczego? Bo tego oto dnia wyjeżdżam na obóz siatkarski.
Tak więc albo dodam w tym tygodniu, albo za dwa :)
Pozdrawiam :D

sobota, 4 stycznia 2014

Rozdział 5.

*Keyla*
Odwróciłam się, w duchu zaklinając żeby to nie była ta osoba o której myślę. Niestety, o framugę drzwi opierał się Jacob razem z tym swoim aroganckim uśmieszkiem. Nabrałam ochoty żeby mu przywalić.
- Podsłuchujesz? – fuknęłam.
- Nie odpowiedziałaś  na moje dwa pytania. Niedługo zacznę naliczać odsetki. – oznajmił z rozbawieniem, a ja ze złością zauważyłam że nawet nie zaprzeczył. Nate odwrócił się do przybysza, zmarszczył czoło i odwrócił głowę w moją stronę.
- Znasz go? – zapytał.
- Niestety. – powiedziałam z żalem. Mój przyjaciel pokiwał głową, po czym znów zwrócił się znowu do Jake’a.
- Wytłumacz mi, dlaczego te znaki pojawiły się u mnie po spotkaniu z tobą?
Jacob leniwie niczym kot odepchnął się od framugi drzwi, podszedł do naszej dwójki i obejrzał tatuaż z bliska. Po minucie wyprostował się, odgarnął czarne włosy z głowy i znowu się uśmiechnął.
Ja nie wiem jak on to robi, ale niesamowicie irytuje mnie samym swoim zachowaniem. Jak można być tak powolnym?
- Widocznie musisz mieć w sobie krew czarodziejów. – powiedział jakby opowiadał co zjadł na śniadanie – I na marginesie, to nie przeze mnie, tylko przez Kamień Nocy.
Wyjął małą czarną skałkę, podrzucił ją lekko po czym schował z powrotem do kieszeni. Cofnął się o kilka kroków i znowu oparł się o ścianę.
- Co? – zapytał zdezorientowany Nate.
- Czuję się jakby ktoś budował w moim mózgu linię metra. Jacobie, wytłumaczyłbyś Nate’owi moje przeznaczenie? – klapnęłam sobie na podłodze, bo stwierdziłam że jeszcze to trochę potrwa.

***
- Ale ekstra! – wykrzyknął Nate po wysłuchaniu historii.
- Ej, czekaj. Ty mu wierzysz?  – no nie, to jakieś szaleństwo.
- A czemu ma kłamać? W książkach jak zjawia się w szkole nowy i zaczyna gadać niestworzone historie, to zazwyczaj ma racje. Dlaczego nie?
- Zgadzam się. A teraz chodźcie za mną. – dodał Jacob i wyszedł z łazienki.
Spojrzeliśmy po sobie z Nate’m po czym ruszyliśmy za nim. To jakieś chore pomyślałam. Nie dość że spotkałam psychicznego człowieka, to Nate zwariował.
- Gdzie idziemy? – zapytał mój przyjaciel.
- Muszę was zabrać do Świata Nocy.
- Stop. Co?! – oburzyłam się – Ja nigdzie nie idę!
- Keyla przestań. To będzie fajne! – powiedział Nate, a ja w tym momencie pomyślałam że go ktoś podmienił.
- Żartujesz? – Spojrzałam na niego i przestraszyłam się tego co tam zobaczyłam. Fascynację i podniecenie.  – Nie żartujesz.
- Oczywiście że nie! No chodź, zobaczymy jak tam będzie! – zaczął mnie prosić.
Spojrzałam na Jake’a. Nie patrzył na nas, przyglądał się jakiemuś obrazkowi na ścianie. Czy można mu zaufać? Koleś jest przerażający i tajemniczy. Z drugiej strony jest jednak moja ciekawość…
- Okej. Pójdę z wami, ale najpierw pójdziemy spotkać się z moją matką. – powiedziałam. Musiała mieć coś z tym wspólnego.


***
Z wahaniem nacisnęłam klamkę do drzwi wejściowych mojego domu. W życiu się tak nie obawiałam wejścia do własnego mieszkania! W środku było tak jak zawsze. Z kuchni dobiegał odgłos nucenia. Nakazałam chłopakom iść za mną, i wkroczyłam do pomieszczenia.
Moja matka stała przy blacie, najprawdopodobniej robiąc obiad. 
- Mamo? - powiedziałam niepewnie. Odwróciła się do mnie z uśmiechem, który znikł gdy zatrzymała się wzrokiem na Jacobie. Zastygła w bezruchu. Jej twarz wyrażała teraz przerażenie.
- Nocny Łowca. - oznajmiła zimnym tonem. Aż się wzdrygnęłam.
- Skąd to wiesz? - zapytałam podchodząc do niej - Znasz go?
- Nie. - Odezwał się Jake z drugiego końca pokoju. Odwróciłam się do niego. Stał obok Nate'a i patrzył wprost na moją matkę. - Ale Nocny Łowca zawsze rozpozna drugiego Łowcę.
Teraz to ja stanęłam jak sparaliżowana. Że co? Spojrzałam się na matkę. Zacisnęła usta w wąską linię.
- Córeczko..
- Nie.
- Posłuchaj..
- Nie! Okłamałaś mnie!
- Nieprawda. - potrząsnęła głową.
- Racja. Ty tylko nie powiedziałaś mi prawdy. Znam ten tekst, uwierz mi. Jak długo chciałaś mnie ukrywać? - zapytałam ze łzami w oczach. To się nie dzieje naprawdę...
- Nigdy nie mieli cię znaleźć. - powiedziała patrząc mi w oczy - Posłuchaj mnie Keylo, nie możesz iść z nim. Jak wejdziesz do Świata Nocy to już nigdy się nie spotkamy.
- Co? - zwróciłam się do chłopaków. Zabawne, że uważałam teraz że Jacob to wiarygodniejsze źródło informacji niż moja własna matka.
- To prawda. Nie można od tak podróżować między Światami. Zazwyczaj jak przejdziesz z jednego do drugiego, to nie możesz już wrócić. Tak zrobiła twoja matka, jak podejrzewam, i dlatego musi zostać tu już na zawsze. Ale ty masz wybór Keylo. Musisz iść ze mną. Potrzebujemy cię. - powiedział czarnowłosy.
- Nie! Nie bez powodu uciekłam z tobą. Córeczko, to niebezpieczne. Możesz tu zostać, i nic się nie stanie! - powiedziała moja mama. Ale ja już wiedziałam co mam zrobić.
- Pójdę z nimi.
- Nie! Proszę nie rób tego. - Maleen przytuliła mnie mocno - Nie zostawiaj mnie.
- Przykro mi mamo, ale dałam słowo. Znajdę sposób żeby cię stąd zabrać, obiecuję. - powiedziałam, pocałowałam ją w czoło i poszłam się spakować. Jak wychodziłam z kuchni czułam na sobie jej smutny wzrok.
- Będziemy czekać za zewnątrz. - powiedział Nate i razem z Jake'm wyszli na dwór.
Pobiegłam na górę do swojego pokoju. Złapałam plecak, zdjęcie z mamą, kilka ubrań, najpotrzebniejszych rzeczy, ipoda i ładowarkę. Oby mieli tam prąd. Wychodząc, zobaczyłam mój kluczyk na szafce. Po chwili wahania wróciłam się i chwyciłam pamiątkę w dłoń. Zeszłam na dół, i pożegnałam się z mamą. 
- Nie widzimy się po raz ostatni, wiesz? - powiedziałam ściskając ją. 
- Chciałabym w to wierzyć. - odpowiedziała i pocałowała mnie w policzek. Założyłam plecak na ramię i wyszłam do czekających na mnie na zewnątrz chłopaków.
---
Witam :D Jak tam po nowym roku? Udany sylwester? Mam nadzieję, że tak ;)
Zaspojleruję, w następnym rozdziale nasi bohaterowie trafią już do Świata Nocy. Tak, Nate też :D
Do Kwas.† - Już się znalazłam ^^
Zapraszam :*