niedziela, 15 grudnia 2013

Rozdział 2.

*Keyla*

   Następnego dnia obudził mnie sms o treści Wstawaj! Czekam przed domem. wysłany przez Nate'a. Spojrzałam na zegarek i w tej samej chwili zaczęłam dziękować wszystkim znanym mi bogom za takiego przyjaciela. Zostało mi pół godziny na ogarnięcie się, a w moim przypadku graniczy to z cudem.

   Pognałam do łazienki, gdzie odprawiłam swoje poranne rytuały czarnej magii, i już bardziej przypominając siebie, ubrałam się, chwyciłam plecak i zeszłam na dół. 

   Z kuchni dobiegały odgłosy porannej krzątaniny. Moja mama była rannym ptaszkiem - nie odziedziczyłam tego po niej. Ja bardziej przypominam niedźwiedzia podczas snu zimowego. Maleen ubrana była jak zawsze. Długie czarne włosy upięte do góry, pobrudzony farbami fartuch, będący dowodem na to, że kobieta kolejną noc spędziła w pracowni. Tak naprawdę, gdyby nie obowiązki matki to malarka w ogóle by jej nie opuszczałam. Miała tam swój własny świat, do którego nawet Keyla miała ograniczony dostęp. 

   Cmoknęłam rodzicielkę w policzek, złapałam kurtkę i zwróciłam się w kierunku drzwi.

- Będę o drugiej! - powiedziałam, wychodząc.

- Miłego dnia! - usłyszałam zanim zamknęłam drzwi.
   
   Na chodniku przed domem stał Nate. Wiatr mierzwił mu brązowe włosy, a na jego szyi zawitał szalik. Pomachałam mu ręką, i chwilę później byliśmy w drodze do szkoły.

- Dzięki za uratowanie tyłka tym sms'em.

- Nie ma za co. - w jego głosie słychać było rozbawienie - Przeczucie podpowiedziało mi, że nadal podziwiasz swoje nadzwyczajnie piękne powieki zamiast pożerać śniadanie.

   Przystanęłam nagle i walnęłam się z plaska w czoło. Zapomniałam o śniadaniu! Nate dziwnie się na mnie popatrzył.

- Co? - zapytał.

- Nie zjadłam najważniejszego posiłku dnia. Jak ja to przeżyje? - ruszyłam znowu przed siebie.

   Nate wybuchnął śmiechem, i dołączył do mnie.

- Wiem jedno, na pewno na głodnego. 

   Rzuciłam mu spojrzenie "Co ty nie powiesz?", na które on odpowiedział mówiącym "Poznaj moją mądrość!".

   Po kilku minutach wyrósł przed nami budynek szkoły. Wielki, porośnięty mchem gmach, który był jednocześnie jednym z najstarszych budynków w okolicy. Do metalowej bramy gnało teraz wielu uczniów spieszących się na lekcje. 

   Weszliśmy do środka, i po rozebraniu się z kurtek weszliśmy do klasy na minutę przed dzwonkiem. 

***

   Po pierwszych lekcjach nareszcie nastała przerwa obiadowa. Jako że genialna ja nie wzięłam nic do jedzenia z domu, to zmuszona przez własny żołądek skierowałam się na stołówkę. 

   Tak jak powiedziała Skyler, w szkole pojawił się nowy uczeń, który jest dzisiaj tematem numer jeden w naszej szkole. Przemierzając korytarze co chwilę słyszę komentarze typu "Jaki on jest przystojny!" albo "Przypomina jakiegoś aktora..." ewentualnie "Uśmiechnął się do mnie! Przysięgam!". Może nie byłoby to aż takie dziwne, gdyby nie to, że to ostatnie zdanie usłyszałam od c h ł o p a k a.
   
   Sama jeszcze nie widziałam sprawcy tego zamieszania, i szczerze mówiąc jakoś mnie do niego nie ciągnęło. Jak być inną to na całego, nie? 

   Popchnęłam drzwi prowadzące do stołówki, i tak na prawdę od razu miałam ochotę wyjść. Zawsze przynosiłam własne jedzenie, z tego powodu, że nienawidzę tego pomieszczenia.

   Ściany pomalowane są tu na najpaskudniejszy żółty kolor na świecie, na podłodze nie sprzątanej chyba od potopu walają się resztki jedzenia, a kucharki mają taką minę, jakby przed chwilą napluły ci do jedzenia i teraz wyobrażają sobie moment w którym trafi to do twojej jamy ustnej. W lato większość osób "zmuszonych" przez osoby trzecie do użytkowania stołówki jak najszybciej wychodzi z posiłkiem na dwór. W zimie, czyli teraz, to się nie sprawdza, więc wszyscy kiszą się przy jak na mój gust za małych stoliczkach pokrytych różowymi obrusikami w kwiatki.

   Ohyda.

   Niechętnie wzięłam tacę i ustawiłam się w kolejce. Za mną poczułam ruch, i już wiedziałam że nie jestem ostatnia. Z głodu zaczęło robić mi się słabo i pojawiły mi się mroczki przed oczami. To trochę dziwne. Dobra, nie jadłam od rana, a było już grubo po południu, ale żeby zaraz tak reagować? Niestety, było coraz gorzej, a kolejka ani trochę się nie posuwała. 

   Złapałam się jakiejś poręczy, a tacka wypadła mi z ręki. Człowiek za mną gwałtownie wciągnął powietrze, i złapał mnie za rękę. 

- Hej, nic ci nie jest? - zapytał, a ja nie mogłam skojarzyć jego głosu. Nigdy go nie słyszałam, a to dziwne. 

   Obejrzałam się do tyłu i zobaczyłam chyba najbardziej idealną męską twarz na świecie. Serio, nie przesadzam. Czarne włosy otaczające jego twarz, wydatne kości policzkowe, pełne usta... i oczy. Mój boże, jego oczy były tak niebieskie, że wszystkie smerfy mogą się schować. 

  Chciałam mu odpowiedzieć, ale osunęłam się na ziemię, a mnie zalała ciemność.

***
*Jacob*

   Na Anioła, bycie człowiekiem jest strasznie męczące. Zaczynając od tego całego tłoku na ulicach, przez idiotyczne przedmioty szkolne, aż po samych irytujących mieszkańców Świata Dnia. Aż normalnie cieszę się, że nigdy wcześniej tu nie byłem.

   Szkoła ludzi sama w sobie jest dla mnie bezsensowna. Połowę tego, czego ich tu uczą zapomną, a druga nigdy im się nie przyda w życiu. A mimo to, nikt nie postanawia tego zmienić. To jest akurat interesujące.

   Uczniowie w szkole dostarczyli mi, jak dotąd, największej rozrywki. Ich miny na mój widok były rozbrajające. Kilka dziewczyn wyjęło telefony żeby zrobić mi zdjęcie! Jakby nigdy w życiu Nocnego Łowcy nie widzieli.

   Bo nie widzieli - podpowiedział mi rozsądek. Zdusiłem tą myśl.

   Strażnicy przysłali mnie tu z jednego powodu - po odnalezieniu Kamienia Nocy byli prawie pewni, że to tutaj znajdę Klucz. W sumie najwyższy czas, te kilka tysiącleci czekania na niego mogły być nużące. 

   W moim pierwszym dniu, schowałem aktywny Kamień do kieszeni. Byłem ciekawy - a to nie zdarza mi się jakoś specjalnie często - jak Klucz będzie wyglądał. Chłopak czy dziewczyna? Wysoki czy niski? 

   Jednak gdy przemierzałem korytarze tego budynku, to oprócz przyciągnięcia spojrzeń wszystkich uczniów, nic nie osiągnąłem. Aż szkoda. Miałem nadzieję, że to może tamta blondynka w rogu.

   Zirytowany ruszyłem na stołówkę. Zobaczymy, czy ludzkie jedzenie jest aż takie paskudne. Otworzyłem drzwi do pomieszczenia, jednak z drugiej strony ktoś zrobił to samo, a przy okazji wpadł na mnie. 

   Jakiś chłopak pomyślałem młodszy ode mnie.

   Zirytowany, schyliłem się żeby pozbierać książki które mi wytrącił. Trzeba się kamuflować, nie?

- Sorry, nie zauważyłem cię. - powiedział, przypatrując mi się bez większego zainteresowania. - Jesteś nowy, tak? Jestem Nate.

   Wyciągnął do mnie dłoń. 

- Hmm, jestem Jacob. - uścisnąłem ją. 

   Nate był wysoki jak na człowieka, prawie taki jak ja. Na tym jednak nasze podobieństwo się kończyło. Jego brązowe włosy i oczy miały się nijak do moich czarnych włosów i zabójczych niebieskich oczów.

- Miło cię poznać - powiedział - ale muszę cię przeprosić, bo śpieszę się do sekretariatu.

   Wyminął mnie i poszedł. Zapoznałem się z jedną osobą. Coral by mnie pochwaliła. Westchnąłem i wszedłem do jadalni. Wziąłem jedną z tych czerwonych śmiesznych tacek, i ustawiłem się w kolejce. 

   Ogarnąłem stołówkę spojrzeniem, ale niestety nie zobaczyłem nikogo, kto rzucałby się w oczy. Oprócz tej dziewczyny przede mną. Ona zdecydowanie wyróżniała się z tłumu. Ciekawe od kiedy się farbuje na niebiesko?

   Uśmiechnąłem się pod nosem. Bawiła mnie moda ludzi. Kolorowe włosy? W Świecie Nocy rzadko kto ma normalny odcień.

  Z rozmyślań wyrwał mnie hałas upadającej tacy. To ta niebieska, upuściła ją i złapała się poręczy. Szybko spojrzałem do kieszeni. 

   Kamień zmienił kolor z czarnego na kobaltowy. A to oznaczało tylko jedno.

   Złapałem tą dziewczynę za ramię, i próbując ukryć podekscytowanie zapytałem:

- Hej, nic ci nie jest?

   Odwróciła się, a na jej twarzy malowało się zaskoczenie. Nie odpowiedziała mi, tylko przyglądała się mojej twarzy. Zirytowało mnie to. Czy wy, ludzie, aż tak bardzo zwracacie uwagę na wygląd? Rozumiem, że onieśmielam was, ale maniery...

   W sumie nie zdążyłem dokończyć tej myśli, bo niebieska zaczęła osuwać się na ziemię. Szybko złapałem ją, i wziąłem na ręce. Pierwszy dzień Misji, a ja już ją wypełniłem.

---
Mamy rozdział 2. Nareszcie zaczyna się coś dziać, to tak naprawdę to nie lubię nudzących rozdziałów.
Do Kwas.†: Wzięłam radę dotyczącą akapitów na wypróbowanie. Czyta się lepiej, czy może wrócić do poprzedniego stylu pisania?
Zdaję sobie sprawę, że występują w tym opowiadaniu podobieństwa do "Darów Anioła" Cassandry Clare, ale macie moje zapewnienie, że nie zamierzam ściągać z tej książki fabuły. 
Oczywiście dziękuję za wszystkie miłe komentarze :) 
Do następnego :D

11 komentarzy:

  1. Jak dla mnie czyta się lepiej, jest bardziej przejrzyście ;D
    Hahha, też przypominam niedźwiedzia w śnie zimowym XD
    Hahahhahahahah, jebłam w fragmencie o tych kucharkach :D
    Smerfy, chowajcie się do dziur ://////!
    Czo za misja ;___; Co to za Jacob, o co chodzi, co się dzieje :c
    Oj no, nie rzucaj się tak. Wygląd to pierwsze co zauważamy w drugim człowieku ;D

    pozdrawiam i nie mogę się już doczekać kolejnych rozdziałów! ;3
    życzę dużo weny i wytrwałości, bo chybabym Cię dopadła z wściekłości, gdybyś w momencie kulminacyjnym sobie odpuściła ;___; tak, wtedy bym Cię znalazła... i nie myśl sobie, że to groźba... to wcale nie jest groźba, ale choćby nie-wiem-co masz doprowadzić opowiadanie do samego końca >:D

    ~ http://no-rules-in-my-world.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie czytałam darów anioła (ja chcę tą książkę!!!) więc nie widzę podobieństwa xD no może oprócz łowcy w ogóle i w szczególe ale to tylko z recenzji filmu :P
    Ach... przystojniaczek ^^ a później zazdrosne spojrzenia dziewczyn "bo ona wpadła mu w ramiona!". I akcja się rozkręca :D
    Szczerze to nawet nie zwróciłam uwagi na brak akapitów w poprzednim rozdziale ^^" ale czytać czyta się dobrze :)
    Pozdrawiam
    Diaw
    http://tajemnice-trzeciego-wymiaru.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Hmmm... wypełnieniem misji było obezwładnięcie dziewczyny swoją boskością? ;)
    Bardzo fajny i ciekawy rozdział. Piszesz przyjemnie, dzięki czemu lekko się czyta. Nie czytałam, ani nie oglądałam Darów Anioła, ale chyba będę musiała, jeśli jest tak dobre i ciekawe jak to opowiadanie. Szkoda tylko, że takie krótkie te rozdziały...
    Dodaję do listy czytelniczej na swoim blogu, czekając na kolejne wpisy :-)
    Pozdrawiam,
    SooMin
    datingagency-crystal. blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Dzieje się :D
    Pierwsza myśl, jaka mną zawładnęła to: jacie, całe szczęście, że moje kucharki nie wyglądają tak jak te. Chociaż kto wie, co w jedzeniu szkolnym znaleźć się może...
    Ciemne włosy i niebieskie oczy to mój idealny typ urody. Ach. Już się zakochałam, a co dopiero te wszystkie dziewczyny (i chłopcy), którzy widzieli chłopaka na żywo?
    Muszę dodatkowo zwrócić uwagę na muzykę. Nie wiem dlaczego, ale mam wrażenie, że idealnie ją dopasowałaś do opowieści. Szkoda, że główna bohaterka ma niebieskie włosy (to znaczy: to nie jest żaden minus dla Twojej powieści, w żadnym razie) to tylko taka moja osobista dygresja, bo nie przepadam za takimi eksperymentami z włosami.
    No nie doczepię się do niczego, nie ma do czego, tak dobrze wszystko napisane... ech... ;)
    http://love-fun-soul.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Nominowałam cię do Liebster Blog Awards! Szczegóły za chwilę na http://mroczna-tajemnica.blogspot.com/
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Wreszcie zaczęłam nadrabiać zaległości w blogach i jako pierwszy wylądował twój :) I nie żałuje bardzo podoba mi się Jacob z charakteru oczywiście nie dlatego że jest moim ideałem z wyglądu :D
    Pozdrawiam
    Izzy

    OdpowiedzUsuń
  7. Ale tekst ze smerfami wygrał życie xD
    souffle.bloog.pl

    OdpowiedzUsuń
  8. Odpowiedzi
    1. ps. popieram odp wyżej, tekst o smerfach był naj :'D

      Usuń